Ciężko jest. Ciągle jakies załamania nerwowe, dziwne myśli. Nie potrafię się na niczym skupić. Nie chudnę, ale i też nie tyję. Czuję, że zagubiłam gdzieś siebie. Prawdziwą siebie... tą, która walczyła o swoje.
Miałam COŚ schudnąć w ferie, zostało mi 8 dni. Ciekawe czy cokolwiek schudnę, czy chuja schudnę.Jak pisałam notkę temu, brak mi thinspiracji. To, co kiedyś na mnie działało, choć dalej to podziwiam, nie robi już na mnie wrażenia. Po prostu mindfuck, wiem.
Co powinnam zrobić? Dziwie wam się, że w ogóle wchodzicie na mojego bloga, skoro ja nic nie osiągnęłam. Czuję się jak jakieś gówno. Seriously.
Zlinczujcie mnie, nakopcie mi do dupy, żebym w końcu się ocknęła i chudła!!!
Achhh, jestem taka żałosna.
Moje słoneczko sobie poradzi<3333
OdpowiedzUsuń"kazała mi spróbować"? proszę cię :)
OdpowiedzUsuń= chciała, żebym spróbowała jej nowego ciasta, a ja nie chciałam jej sprawić przykrości czy dawać powodu do sprzeczki, ani tym bardziej powodu do podejrzeń związanych z moją dietą, więc je zjadłam, poza tym wiedziałam, że będzie bardzo dobre i nie umiałam sobie go odmówić
oczywiście, że świat kręci się dalej. trzeba walczyć. ale bądź szczera z własnymi słabościami i nie mów, że ktoś ci coś każe ;)
no tak, masz racje, nie wypieram się :) jestem zbyt słaba może po prostu na to wszystko
Usuń