Kurwa, nie schudnę... Dzisiaj znowu zjebałam. Zjadłam ponad, dużo ponad. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Jest źle. Dziś w szkole miałam ochotę wszystkich pozabijać, denerwują mnie ludzie, ich obecność.
Dziś zjadłam 3 jajka na śniadanie, trochę paluszków w szkole, mięso z ziemniakami na obiad, a potem się zaczęło piekło :) garść płatków ale bez mleka, lód, pół paczki czipsów ziemniaczanych solonych, a na kolacje omlety! Jestem na siebie taka wściekła, a na dodatek jest mi niedobrze.
Czuję się jakbym ważyła z 10 kilo więcej... Zmarnowałam wszystko, na co tak pracowałam... A czasu coraz mniej. 2 miesiące termin ostateczny. Za 2 miesiące już muszę ważyć tyle ile chce. Nie dam rady.
Gdzie moja siła sprzed 2-3 lat? Gdzie moja determinacja sprzed roku? Już myslałam, że wróciłam do siebie ostatnio. Ćwiczenie codzienne, doszłam do 13 dnia a6w (potem przerwałam bo okres mi znikł, potem się pojawił jak przestałam ćwiczyć), codziennie ponad 10 minut na rowerku stacjonarnym, zdarzało się 20, brzuszki, po 200, czasem 300, czasem 100, ale jednak zawsze coś. Potem do tego doszedł rower, jazda z przyjaciółką po 15-30 km dziennie... Teraz nic nie robię tylko wpierdalam. Nie mam siły na nic. Szkoła mnie dobija, ludzie mnie dobijają...
Muszę się ogarnąć. Od jutra spróbuję na nowo. Jeśli nie, dam sobie taki wycisk, że nigdy nie zapomnę tego dnia. Trzymajcie się chudo!
U mnie siła niestety też nie jest już taka jak kiedyś, ale staram się walczyć. Mam nadzieję, że to wszystko do mnie wróci.
OdpowiedzUsuń