Dzisiaj dobrze, tak myślę.
Śniadanie: płatki fitness z mlekiem + herbata zielona
W szkole: 2 małe bułeczki mleczne + 2 butelki frugo
Obiad: kotlet, ziemniaki, ogórki i rzodkiewka bez niczego
Kolacja: 2 kanapki: z serem białym i rzodkiewką i serem żółtym i pomidorem + 1,5 pomidora i 1 rzodkiewka + herbata zielona.
Ogólnie moje napady wynikają nie z tego, że jem za mało, bo chyba nie jem (mam wrażenie, że za dużo momentami, że powinnam z czegoś zrezygnować) a wynikają z tego, że ciągle chodzę zestresowana i przemęczona. Już mam dość szkoły, zbyt długo w niej siedzę. Codziennie po 8h, tylko w poniedziałek 7h, we wtorek 9h i w piątek niby tylko 5h, ale jednak trzeba do tego piątku dotrwać. Dzisiaj będę musiała pouczyć się na matematykę, bo muszę poprawić sprawdzian dyrektorski, ech nie wiem czy dam radę... :( Ogólnie brak mi chęci do czegokolwiek. Z jednej strony chcę już wakacje, ale z drugiej strony... mało czasu na odchudzanie, każdy dzień się liczy, nie może być już pomyłek. Dzisiaj dla odmiany w szkole byłam nie 8h, a 9h i czuję się po prostu "wspaniale"! Powinnam poćwiczyć, ale tak mi się nie chce... :(
Pozdrawiam :*
Ja też chodzę zestresowana i przemęczona, więc dokładnie wiem, o czym mówisz. Z tego powodu też jadłam ostatnio więcej, ale teraz z tym kończę.
OdpowiedzUsuń