6/15/2012

#12

Wiem, że nie powinnam pisać tutaj takich rzeczy, ale już nie wytrzymuję psychicznie. Zostawiła mnie bez powodu moja najlepsza przyjaciółka, i w sumie jedyna taka prawdziwa. Nie widziałam jej od miesiąca, nie odzywa się do mnie, unika mnie. Zupełnie bez powodu. Ostatni raz się z nią widziałam jak byłyśmy na rowerze jak przejechałam 70km, miałyśmy się wieczorem spotkać, miała zadzwonić. Nie zadzwoniła. Od tej pory żadnej oznaki życia z jej strony.
Czuję się jak jakieś gówno, co jest ze mną nie tak, że odpycham od siebie ludzi? I to tych, których najbardziej właśnie potrzebuję... Nigdy się nie spodziewałam, że ją również... Już chyba nigdy nikomu nie zaufam. Ostatnio uwielbiam zażerać smutek jedzeniem pod przykrywką, że "te dni się zbliżają" albo "a bo dużo nauki w szkole", ale nauka zawsze była, kiedyś potrafiłam nawet nic prawie nie jeść, mimo tego jakoś funkcjonowałam, a teraz wpycham w siebie masakryczne ilości jedzenia, że aż mój brat zaczął się do mnie czepiać, że ja chyba za dużo jem i czy przypadkiem nie tyję. Nie potrafię przestać. Po prostu nie potrafię.

Nie potrafię zrozumieć, co zrobiłam nie tak. Wszystko po kolei zaczyna tracić dla mnie sens. Ostatnio dużo czasu spędzam w domu w samotności, co dodatkowo powoduje jedzenie... Wpadłam w błędne koło, z którego nie potrafię się wydostać. Mam dość.

Czuję się samotna i niepotrzebna, i jeśli tak mają wyglądać moje wakacje... to nie mam pojęcia czy je chce, nie wiem czego właściwie oczekuję już od życia i na czym mi jeszcze zależy. Wszystko powoli traci swój urok. Codziennie muszę udawać przed innymi ludźmi, że jest wszystko w porządku, fałszywie się uśmiechając i śmiejąc z byle czego, byle by nikt nie zauważył, że coś jest nie tak. Weszło mi do w krew - bycie kimś kim nie jestem. Ale powiem wam, że ostatnio już to udawanie przestaje mi wychodzić, bo denerwuję się i krzyczę już nie tylko w domu, ale również w szkole. Po prostu wszystko tak mnie irytuje, jak nigdy. Może to już minie, bo już koniec roku, ale nie minie ból po utracie najważniejszej osoby. Co w takim razie ma sens? Nic.

W szkole poprawiłam większość ocen, w tym fizykę, z czego jestem zadowolona, został mi polski, niemiecki i zrobić 1 zadanie z ti :). Myślałam, że poprawienie ocen sprawi, że moje kłopoty znikną i będzie mi lżej. Nie jest, wiadomo czemu...

Może jestem żałosna, że napisałam te nędzne wypociny tutaj, ale nie mam się komu wygadać, poza tym zbyt wiele negatywnych emocji we mnie siedzi, nie potrafię już tego w sobie trzymać. Teraz może przejdę do diety, ogólnie nie musicie czytać tamtej części notki, to tylko głupie moje narzekanie...

Śniadanie: kromka chleba z serem białym
Obiad: jakieś 3 kluski drożdżowe bo nie bylo co na obiad zrobic-,-, niestety pół paczki chipsów + sok pysio, szklanka soku frugo żółtego
Kolacja: muesli orzechowe z mlekiem + herbata zielona

Chyba zjebałam dietę, ale ja wszystko po kolei jebię w tym swoim nędznym życiu, choćbym nie wiadomo jak się starała. Ale i tak się nie poddam, bo bym się zanudziła na śmierć w tym życiu, gdybym nie próbowała walczyć o marzenia.
Trochę długa ta notka, ale cóż ponarzekać trzeba, moje ulubione zajęcie ostatnich dni. Pozdrawiam!

5 komentarzy:

  1. ej, mała <3 wszystko sie jakoś ułoży, serio.
    ja też tak miałam. zostawiła mnie najlepsza przyjaciółka i chłopak. a byli dla mnie najważniejsi. od tej pory sie zmieniłam.
    wierzę, że Ci sie uda i zaczniesz sobie z tym wszystkim radzić. <3 samotność czasami pomaga. ; *
    3maj sie i CHUDNIJ ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. tak mi przykro.. trudno się otrząsnąć po takim ciosie w plecy :( ei, nie gadaj bzdur. w końcu to nie tylko blog o diecie, możesz tu wyrzucić wszystko co Ci leży na sercu, jesteśmy wszystkie z Tobą ;*** skoro Ci życie i wszystko inne ucieka spod kontroli, to spróbuj chociaż mieć kontrolę nad dietą. może to i głupio brzmi, ale to tak się człowiek pewniej czuje jak nad czymkolwiek w swoim życiu panuje.
    jak byś też chciała pogadać tak poza blogiem to pisz śmiało. trzymaj się kochana ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Mówiłam Ci, że ona nie jest Ciebie warta! Nie przejmuj się nią, choć wiem, że łatwo mi mówić. ale pamiętasz jak opowiadałam Ci o tej psychicznej byłej dziewczynie mojego "przyjaciela" co ciagle robi do mnie jakieś akcje? znosiłam to wszystko przez 8 miesięcy w imię przyjaźni, a tak naprawdę ta przyjaźń nigdy nie istniała i od 4 miesięcy z nim nie gadam, a w dodatku on zaczął mi "kraść" moją przyjaciółkę. więc wiem, jak boli strata osoby, którą uważałaś za bliską, ale nie możesz obwiniać siebie za to jak ona się zachowała :(

    ogarnęłam komputer i mam już gg, ten sam numer więc jak coś to pisz ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Blog jest po to, żeby się wygadać. Ja na moim też piszę różne rzeczy. Na Twoim miejscu spróbowałabym wyjaśnić tę sytuację z przyjaciółką, porozmawiać. Wolałabym wiedzieć, co się dzieje. I nie jesteś żałosna - pamiętaj, że blog jest jak pamiętnik, a poza tym gdzieś trzeba się wyżalić :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem Tak. Jestes silna i swiadoma. WIec to juz duzy krok do poprawy-powie Tobie to kazdy psycholog! Dlaczego? Jestes tego w pelni swiadoma! Ja tez mam taka historie z moja przyjaciolka (przeczytaj sobie post z 13 maja http://mylittlebigworld.bloog.pl/id,331087212,title,Kiedy-przyjaciel-jest-falszywa-osoba-,index.html )
    To przykre ze najblizsi sie nagle od nas odwracaja ...doskonale wiem co czujesz !!
    Ok odbieglas od diety, ale kazdy dzien sie kiedys konczy i zaczyna nowy, postaraj sie trzymac limitow i nie wychodzic poza :*
    Wiem ze sie uda :**
    ...GzD....xoxo

    OdpowiedzUsuń